Dwóch braci

Historia prosta i prawdziwa. Dorastaliśmy w szczęśliwym domu, pełnym ciepła i miłości. Jak w każdej rodzinie, tak i u nas panowały pewne zasady. Jednym z naszych obowiązków było: „wynieś śmieci i pamiętaj, posegreguj!" - każdego dnia, słyszeliśmy w drzwiach komendę. Z pośpiechu, lenistwa i niewiedzy, niejednokrotnie cały wór śmieci lądował do zbiorczego kosza. Bo po co będziemy segregować i marnować czas - gdy kumple już czekają. Mijały lata, a my, zaczęliśmy zauważać ile śmieci produkujemy jako jedno gospodarstwo domowe. Mieszkamy na ogromnym osiedlu, gdzie w każdym bloku mieszka ponad 200 rodzin. Gdy każda z nich będzie produkować średnio tyle śmieci co my - to za chwilę w nich utoniemy. Mama, która w naszym domu była wojowniczką o środowisko, starała się nas edukować w tym temacie. Tłumaczyć i pokazywać oczywiste (wtedy, tylko dla Niej) zależności. Jak mantrę, w nieskończoność powtarzała: „jeżeli sami nie zadbamy o środowisko, to za niedługo będziemy żyli na jednym wielkim wysypisku". Po latach z lekkim zdziwieniem i niedowierzaniem dostrzegliśmy, że mantra zaczyna działać, a Mama stała się naszym osobistym patronem dbania o świat.

Zawieszenie broni

Jeżeli to czytasz i masz brata lub siostrę - to nie będzie dla Ciebie dziwne, że rodzeństwo często okazuje sobie miłość, w bardzo nietypowy sposób. Prowadzą często „dyskusje” - to o zabawki, lub słodycze, a nawet o to, kto i ile będzie korzystał z komputera czy konsoli do gier”. U nas wszelkie konflikty kończyły się obopólnym porozumieniem i zgodą. Poobijane twarze, rozcięcia, siniaki, były tylko efektem używania różnego rodzaju argumentów w tych „dyskusjach”. Pewnego razu udało nam się w ramach braterskiej rozmowy ,delikatnie naruszyć szafę ,do takiego stopnia, że właściwie nie nadawała się do użytku i trzeba było ją wymienić - rodzice byli „zachwyceni”, bo choć była prawie nowa, to już im się chyba opatrzyła, a sami nie potrafili podjąć decyzji o jej wymianie -więc Im tylko w tym pomogliśmy. Z biegiem czasu dorastaliśmy, i w naszych głowach też zaczęło się dojrzewanie. Bardziej zwracaliśmy uwagę na wspólne dobro, coraz częściej potrafiliśmy ustępować, lub iść na kompromis. Patrząc na nas z perspektywy czasu można byłoby powiedzieć, że to „naturalna” kolej rzeczy. W trakcie pandemii, która dała nam wszystkim dużo wolnego czasu do zagospodarowania, zaczęliśmy myśleć „co by tu zrobić z życiem?”. „Może działać razem i wykorzystać wspólny potencjał?”. Nie jesteśmy osobami, które tylko gadają, dlatego zaczęliśmy dyskutować przy rodzinnym stolę i konsekwentnie wprowadzać idee w życie.

Idea sklepu online

Wyszliśmy z założenia, że dwójka dwudziestoparolatków nie mających funduszy na to by od razu zbudować sklep z własnym magazynem, powinna się zdecydować na działalność w formie dropshippingu - dla tych, którzy nie wiedzą - jest to opcja pośrednictwa pomiędzy hurtownią, a klientem docelowym. Oczywiście, sami musieliśmy stworzyć sklep i realizować zamówienia. Głównymi produktami w naszym sklepie były środki higieniczne i kosmetyki z naturalnymi składami, lub produkty opierające się na zasadzie Zero Waste. Firma funkcjonowała i miała się dobrze - rozwijaliśmy się z nadzieją, że praca przyniesie nam odpowiednie korzyści finansowe, a my przyczynimy się do zwiększenia świadomości klienta. Kolejne kłody, które lądowały pod naszymi nogami, zmusiły nas do zmiany planów. Notoryczne opóźnienia i braki w dostawach, problemy z hurtownikami, nie wywiązywanie się ze zleceń - ciągła frustracja, że nie jesteśmy do końca samodzielni i nie odpowiadamy od A do Z za cały proces realizacji zamówień - popchnęły nas do decyzji, żeby naprawdę wziąć sprawy w swoje ręce.

Bądźmy niezależni

Przez całe życie słyszeliśmy, że jeżeli chcemy żeby coś było wykonane dobrze - to trzeba to zrobić osobiście. Tutaj pojawia się postać naszego Taty, który przez 27 lat prowadzenia własnej firmy uświadamiał nam, że jeżeli sami nie weźmiemy swojego życia we własne ręce to z nieba nic nam nie spadnie. Zainspirowani postawą Taty postanowiliśmy zrobić coś na własny rachunek, za co całkowicie od początku do końca będziemy odpowiedzialni. Pierwszym elementem naszych działań było skonstruowania formuł kosmetyków, ich konfekcje w słoiczkach, stworzenie własnego oryginalnego logo oraz etykiety na opakowanie, które z przyjemnością będzie otwierane przez naszych klientów. Wróciliśmy do rozmów przy stole, zaangażowaliśmy przy tym naszych znajomych i rodziców, aby doprowadzić do burzy mózgów na temat stworzenia własnej marki kosmetyków. Nie jesteśmy farmaceutami czy kosmetologami, ale wiemy czego potrzebuje nasze ciało i nasza skóra. Na pewno najlepszej jakości kosmetyków, które będą wykorzystywać najefektywniejsze składniki! Dzięki pracy w licznych branżach, poznaliśmy wiele ciekawych osób i w konsekwencji okazało się, że wśród nich są takie, które zawodowo zajmują się formulacją kosmetyczną i mogą nam pomóc w wielu sprawach dotyczących naszych planów.

Zróbmy własne kosmetyki

Po miesiącach edukacji kosmetologicznej, pracy nad szkoleniem z zakresu marketingu, sprzedaży czy fotografii doszliśmy do miejsca, w którym obecnie się znajdujemy. Pierwsze próby tworzenia kosmetyków były dość mocnym zderzeniem z rzeczywistością. Ale mamy na nazwisko Wójcik i wychodzimy z założenia, że musimy być twardzi i nieustępliwi w swoich działaniach. Dwa uparte osły, które będą się bić o swoje marzenia do ostatniego tchu! Zaangażowaliśmy odpowiednie osoby do pomocy przy projekcie i wreszcie doczekaliśmy się pierwszych próbek kosmetyków. Nasze dziecko, nasza firma, 6 produktów do ciała, włosów i twarzy, które będziemy chcieli widzieć w wyposażeniu każdej łazienki naszej świadomej klienteli. „Mamy To!” Byliśmy wtedy dwójką chyba najszczęśliwszych chłopaków na Śląsku, jak nie w Polsce, a może na Świecie. Wróciliśmy myślami i zachowaniem do tych pięknych lat dziecięcych i cieszyliśmy się, krzyczeliśmy jak mali chłopcy wiwatując „udało się!”. Historia bardzo prosta, ale prawdziwa!